„I ♥ Romania”

                     „Luźna Foka, obalanie, ale przede wszystkim…tańcowanie!”                    

Wspomnienia z wyjazdu Zespołu Pieśni i Tańca AGH „Krakus”

do Rumunii (02-09.08.2011)

            Călăraşi, miasto portowe usytuowane w południowo-wschodniej części Rumunii, oddalone od stolicy państwa – Bukaresztu o 125 km obrane zostało za główny cel wyprawy członków Zespołu Pieśni i Tańca AGH „Krakus”. Późną nocą z pierwszego na drugiego sierpnia w wyborowej atmosferze opuściliśmy siedzibę Zespołu i spragnieni nowych przygód wyruszyliśmy w nieznane…

            Wiedzieliśmy, że przed nami długa i męcząca podróż, jednak nic nie było
w stanie popsuć nam humorów. Już na samym początku, grupa naszych krakusowych przyjaciół zaskoczyła nas wydobywając
z głębin swoich bagaży ogromne ilości pysznej, domowo przyrządzonej lemoniady żartobliwie przez nas nazwanej „limoncello”.
Ten wspaniały trunek pozwolił nam ochłodzić się w czasie upałów i wprowadzić nas w iście PLAŻOWY nastrój.

            Po wielu godzinach drogi dotarliśmy w końcu do pierwszego punktu naszej wyprawy, stolicy Transylwanii Cluj-Napoca (Kluż-Napoka). Miasto od razu przypadło nam do gustu, dlatego też po zakwaterowaniu udaliśmy się na małą wycieczkę. Mimo późnej pory ulice Kluż-Napoki tętniły życiem, a architektura Kościoła Św. Michała, Teatru Narodowego czy Ratusza Miejskiego zachwycały nawet w środku nocy. Jako, że nasz hotel usytuowany był tuż przy dworcu autobusowym postanowiliśmy właśnie w tej uroczej scenerii spędzić resztę wieczoru (w towarzystwie stałych bywalców tego miejsca). Wymieniając uwagi na temat tej pięknej miejscowości dokonaliśmy także małej „korekty” samej nazwy…mianowicie ktoś z obecnych zakrzyknął „Kluż Napoka…Luźna Foka” i jak można się domyślić nazwa ta przyjęła się natychmiastowo.

Następnego dnia, skoro świt wyruszyliśmy w dalszą drogę i po kilku godzinach dotarliśmy do Călăraşi. W miejscowości tej odbywała się XIX już edycja Międzynarodowego Festiwalu Folklorystycznego „HORA MARE” (“The Large Round Dance”), będącego jednym
z najważniejszych wydarzeń kulturalnych regionu. „Krakus” miał szansę zaprezentować się przed tamtejszą publicznością i innymi uczestnikami festiwalu, wykonując dwie suity: krakowską
i beskidzką. Oprócz grupy z Polski i zespołów rumuńskich, na zaproszenie organizatorów odpowiedzieli również artyści pochodzący z Włoch, Bułgarii, Serbii czy Turcji, wypełniając Călăraşi na kilka dni muzyką i śpiewem.

           Powszechnie wiadomo, że członkowie naszego zespołu słyną z niezmierzonych pokładów energii, której upust daliśmy poświęcając się bez reszty naszej ulubionej rozrywce, czyli tańcowaniu i śpiewaniu. Szybko też znaleźliśmy miejsce zapewniające odpowiednie warunki do realizacji naszych pasji. W hotelowym holu, miejscu naszych popołudniowych spotkań, narodziła się choreografia naszego nowego „tańca narodowego”…zorby. Oczywiście wszystkim bardzo zależało na tym, aby szybko opanować „skomplikowane” kroki, toteż trenowaliśmy bardzo intensywnie, nawet w czasie podróży w autokarze czy wizyty na pobliskim basenie, gdzie zaprezentowaliśmy efekty naszej pracy tańcząc zorbę i „przekupki”…w brodziku. Nie lada pomysłowością wykazywali się nasi koledzy zapewniając nam liczne rozrywki. I tak któregoś popołudnia zwabieni dźwiękami muzyki, tłumnie zebraliśmy się w holu gdzie, jak się okazało odbywał się bal maskowy, a raczej bal jednej maski wykonanej z resztek zakupionego na pobliskim bazarze arbuza. W czasie imprezy niektóre dziewczęta zapoznane zostały z podstawowymi zasadami nowej (nie do końca dla nich zrozumiałej) sztuki walki zwanej „obalaniem”. Jak można się domyślić przewrotność (w sensie dosłownym) dyscypliny nie przypadła do gustu stronie „obalanej”… Jednak nad bezpieczeństwem przeprowadzanych pojedynków, bacznie czuwali nasi kochani kierownicy, tak więc wszystko odbywało się zgodnie z przepisami, nikt też nie odniósł żadnych obrażeń. Kierownicza dwójka Tomek&Tomek z racji pełnionej funkcji, postanowiła dostojnie zaprezentować się na rumuńskiej ziemi w związku z czym zdecydowali się na zakup eleganckich złotych „Rolexów”. Na wspomnianym wcześniej bazarze udało im się nabyć po jakże promocyjnej cenie te bardzo ekskluzywne produkty z najwyższej półki.

               Nasza przygoda z „HORA MARE” zakończyła się wspólnym koncertem w Bukareszcie, na którym tłumnie zgromadzona widownia pożegnała gromkimi brawami wszystkich uczestników festiwalu. Czas spędzony w Rumunii upłynął bardzo szybko,
a gościnność i życzliwość mieszkańców Călăraşi sprawiły, że trudno było nam opuścić to malownicze miejsce. Do Polski wracaliśmy z zapasem wspomnień i znacznie poszerzonym gronem przyjaciół, licząc na powtórne zaproszenie.

 autor: Natalia „Wronka” Wrona

Galeria foto: Rumunia 2011

<<< powrót