W piątek 8 września Zespół Pieśni i Tańca AGH „Krakus” wybrał się na ostatni i najkrótszy w tym sezonie wyjazd zagraniczny. Sezon został rozpoczęty dalekimi Chinami, a zakończony czeskim Chrudim.
Intensywny wyjazd zapewnił nam wiele atrakcji – i tych tanecznych i tych lokalnych, ponieważ gospodarze okazali się bardzo mili i gościnni. Już po przyjeździe i obiedzie „Krakus” rozpoczął swój pierwszy wieczorny występ. Chociaż sceną został żwirowy plac, a twarze całego Zespołu rozświetlał tylko blask księżyca to koncert zaliczony został do udanych. Trudy podłoża zostały zrekompensowane uśmiechem tancerzy i gromkimi oklaskami zgromadzonej publiczności. Suita beskidzka została przyjęta z podziwem i prawdziwą radością.
Kolejny dzień rozpoczął się bardzo wcześnie, ponieważ już po śniadaniu na rynku, przed kościołem w Chrudim para krakowska zaprezentowała solówkę na głównej scenie. Dzięki uprzejmości Marty i Daniela reszta Zespołu mogła podziwiać występ w roli obserwatorów. Po krótkim pokazie Krakusi wyszli na wieżę kościoła, aby podziwiać panoramę, a następnie udali się na spacer maleńkimi uliczkami miasta. Po obiedzie przyszedł jednak czas na przygotowania do głównego koncertu, który odbył się w tym samym miejscu co poranny – na dużej, ale nieco śliskiej scenie.
Dwie części suity beskidzkiej, składające się na całość – pokazały zgromadzonemu przed sceną tłumowi, że Krakusi mają ogromne pokłady energii. Nasz Zespołowy kolega musiał odciągać od sceny małe dzieci bojąc się, że chłopcy podczas wykonywania solówek mogą je uderzyć. One jednak były zbyt zafascynowane, aby odejść chociażby na krok.
Po występie i kolacji cały Zespół został zaproszony na imprezę integracyjną. Kiedy zespoły ze Słowacji i Czech przygotowywały się, Krakusi na miejscu byli już zwarci i gotowi – tańcząc „kaczuchy” i „Jedzie pociąg z daleka”. Dzięki temu czas szybko minął i rozpoczęła się impreza, na której na żywo grała czeska kapela. Członkowie Zespołu mogli nauczyć się czeskich zabaw i kilku ciekawych tańców. Jak się szybko okazało –słowaccy i czescy sąsiedzi mają z Polakami dużo wspólnego. Udało się nawet zaśpiewać wspólnie słowacką piosenkę.
Po powrocie do hotelu niektórzy mimo niskiej temperatury na zewnątrz wyczerpywali swoje jeszcze zmagazynowane pokłady energii na basenie, podczas gdy inni ćwiczyli śpiewy do ostatniego, porannego koncertu.
Niedziela, która była dniem wyjazdu okazała się niezbyt łaskawa – z powodu deszczu. Ostatni koncert został odwołany. Udało się jednak zaśpiewać „Pod Twą obronę” w czasie Mszy Świętej. Los chciał, że Krakusi trafili akurat na chrzest małego Tomaszka – i już wszyscy wiedzą, że zostanie on kiedyś kierownikiem Krakusa. Wszak dwóch poprzednich kierowników sekcji (a ilu jeszcze przed nimi?) nosili z dumą to imię.
Po wspólnym zdjęciu i pożegnaniu z władzami miasta Krakusi przebrali się w prywatne stroje i wyruszyli w drogę powrotną do Polski. Jak się jednak po jakimś czasie okazało – koleżanka i kolega postanowili zabawić trochę dłużej w Chrudim. Pierwsze na tej wycieczce pominięcie policzenia wszystkich członków Zespołu i dwa rozładowane telefony zagubionych poskutkowały awaryjnym powrotem do Chrudim. Wszystko jednak skończyło się dobrze i szczęśliwie. Wieczorem z zaprzyjaźnioną firmą transportową Krakus wrócił do Krakowa.
I tak zakończył się ostatni wyjazd zagraniczny. To właśnie w 2017 roku Krakus zdobył Grand Prix w Bośni i Hercegowinie i zabawił na znanym już festiwalu w Sibiu w Rumunii i odwiedził dalekie Chiny. Z nowymi siłami Zespół jest gotowy rozpocząć nowy, ostatni przed jubileuszem 70-lecia sezon. Przygodo trwaj!
Autor: Jolanta Pabian