Festiwal w Bułgarii 21-27.08.2016r.

bulgaria_1100x205

44 Międzynarodowy Festiwal Folklorystyczny w Burgas

(21-27.08.2016r.)

                 Późną nocą, lub wczesnym rankiem – dla niektórych, z 20 na 21 sierpnia najbardziej aktywna w ostatnim sezonie grupa Krakusów zebrała się w siedzibie Zespołu przy Reymonta 15 aby rozpocząć kolejną zagraniczną przygodę z folklorem. Dla niektórych była ona niczym chleb powszedni, ale inni wybrali się z Krakusem po raz pierwszy poza granice naszej ojczyzny. Jedna z osób nawet nie przypuszczała, że już na początku swojego członkowska (z trudną fizyką do poprawienia w czasie kampanii wrześniowej) będzie mogła uczestniczyć w tak ważnym wydarzeniu. Po lipcowym wyjeździe do Chełmna przyszedł czas na festiwal w Bułgarii.

                Jak przystało na najstarszy studencki zespół folklorystyczny w Polsce dołączyliśmy do uczestników najstarszego, organizowanego już po raz 44 festiwalu folklorystycznego. Oprócz grupy studenckiej z AGH pojawili się również przedstawiciele między innymi Bośni i Hercegowiny, Serbii, Sudanu oraz Palestyny, która okazała się najwierniejszym towarzyszem Krakusów podczas wyjazdu. Miłym akcentem okazał się również udział drugiej polskiej grupy, Pilska z Żywca, która w niemałym stopniu zasiliła swoimi wychowankami szeregi Krakusa.
Po długiej, ale umilanej śpiewami, graniem oraz zabawami podróży Krakusi dotarli wreszcie na pierwszy nocleg, który spędzili w przyjemnej miejscowości Pirot w Serbii. Jak przystało na prawdziwych podróżników nie obyło się bez spaceru i podziwiania malowniczych widoków oraz próbowania tamtejszych przysmaków. Niestety, noc szybko dobiegła końca i bladym świtem trzeba było opuścić Pirot. Drogę do Burgas udało się przebyć bez większych trudności i dotrzeć na miejsce na czas, jednak już w hotelu okazało się, że parada oraz koncert przesunęły się o ponad godzinę. Po szybkich negocjacjach kierownika wyjazdu udało się przełożyć wyjazd o całe 15 minut. W efekcie mieliśmy 45 minut na przygotowanie: wyprasowanie bielizny, uczesanie się, wymalowanie, … . Ostanie poprawki miały miejsce już w autobusie. Na miejscu okazało się, że Bułgarzy nie lubią, kiedy ich goście się spóźniają, ale sami uwielbiają to robić. Po długim czasie oczekiwania parada wreszcie wyruszyła, a Zespół zaprezentował się na niej w strojach krakowskich, prowadzony przez niezawodnego i chyba najwyższego Lajkonika w historii Krakusa (198 cm solo, 238 cm w czapce Lajkonika). Finałem parady był pięciominutowy koncert na dużym placu, gdzie Krakus pokazał się po raz pierwszy i został przywitany i pożegnany naprawdę ogromnymi brawami. Potem już w luźnej formacji przeszedł do amfiteatru przy plaży, gdzie czekał na koncert, na którym zaprezentowała się Bułgaria. Plaża jednak okazała się tak bardzo kusząca, że większa część Krakusów zrezygnowała z koncertu, aby móc ściągnąć buty i przespacerować się po raz pierwszy po bułgarskim piasku.

Drugiego dnia, po szybkiej próbie akustycznej w amfiteatrze przed pierwszym koncertem Krakusów na dużej scenie w Burgas Zespół przeniósł się na pobliską plażę, którą miał szanse zwiedzić poprzedniego wieczoru. Oprócz tradIMG_1770ycyjnego pływania w morzu, gry w siatkówkę oraz opalania, część grupy postanowiła również zabawić się w cheerleadering i przygotowała w morzu dwupiętrową piramidę (panowie jako podstawa, panie u góry). Okazało się to nie tylko świetną zabawą dla uczestników, ale również dla obserwatorów. Wieczorem z największą przyjemnością Zespół zaprezentował na dużej scenie w całości suitę rzeszowską, a dwie skrzypaczki zaśpiewały w duecie znaną piosenkę „A cyje to konie”, która skradła serce bułgarskiemu akustykowi. Dwójka członków Zespołu miała również okazję na scenie zaprezentować swoje umiejętności lingwistyczne i powiedzieć do zgromadzonej publiczności „Бургас е голям град и уникална публика” (dla mówiących słabo w języku bułgarskim oznacza to, że Burgas jest wielkim miastem, a publiczność niepowtarzalna).

Kolejne dni upływały nam bardzo podobnie do poprzednich – poranki i popołudnia spędzaliśmy na plaży, a wieczory na koncertach – bardziej kameralnych, dla niewielkiej publiczności lub ogromnych, przed pełną salą w amfiteatrze. Miłą (choć na początku myśleliśmy inaczej) odmianą był czwartek, gdzie od rana padał deszcz. Postanowiliśmy zatem odwiedzić przepiękny i malowniczy Nessebar, który jak się okazało przyniósł o wiele więcej emocji niż nam się wydawało. Właśnie tam dowiedzieliśmy się, że naszym przyjaciołom z Zespołu urodził się Jaś (serdeczne gratulacje dla świeżo upieczonych rodziców!), a nasza koleżanka przyjęła oświadczyny swojego chłopaka, który specjalnie dla niej przyleciał do Burgas (i również gratulacje dla przyszłych małżonków i rodziców). Tego dnia wieczorem odbyła się również impreza integracyjna, na której oczywiście nie zabrakło śpiewów i tańca z wszystkimi zespołami. Organizatorzy zadbali również o dodatkowe atrakcje i zaprosili wszystkie zespoły do pięknej i oryginalnie odtworzonej łaźni Sulejmana Wspaniałego, która nosi nazwę Aquae Kalide. Po krótkiej prezentacji wszyscy uczestnicy zostali zaprowadzeni na niewielką polanę, gdzie mieli okazję przyjrzeć się bułgarskiemu rytuałowi chodzenia po rozżarzonych węglach. Jak zapewnia jeden z naszych członków – żar był prawdziwy, a dowodem na to były niewielkie pęcherze na stopach.

Ostatni, finałowy koncert Krakus zatańczył wkładając w niego ogromne pokłady energii, co zostało nagrodzone burzą oklasków. Kolejna para Krakusów wzięła udział w ostatnim, wieńczącym cały koncert bułgarskim tańcu i trzeba przyznać, że radziła sobie znakomicie. Po ciężkiej pracy przyszedł czas na zabawę i organizatorzy znów zaprosili wszystkie zespoły na imprezę integracyjną, w której nie obyło się bez wspólnych tańców. Głównym motywem tej zabawy była różnorodność muzyczna – w sali zabrzmiały zatem nie tylko hiszpańskie rytmy, czy bułgarskie kobzy, ale również polskie znane i lubiane szlagiery. Zabawa rozkręciła się do tego stopnia, że na wibulgaria_1eść o przyjeździe autobusu powrotnego do hotelu Krakusy zareagowali rozczarowaniem i pomrukiem zawodu.

Przez ten cały czas towarzyszyła Krakusowi pilotka Wiola, sympatyczna, urocza i zwariowana dziewczyna, dla której jak się okazało jutro było bardzo odległym terminem. Potrafiła załatwić zespołowi koncert z godziny na godzinę i skradła serca prawie wszystkich panów na wyjeździe. Kiedy przyszedł czas pożegnania nie ukrywała jak bardzo jest jej przykro, a największą radość sprawiła jej płyta Zespołu z nagraniem wszystkich prezentowanych na scenie utworów.

ZPiT AGH Krakus jak zwykle zaprezentował na arenie międzynarodowej piękno polskiego folkloru, ale również całą rzeszę młodych ludzi, gotowych tańczyć i śpiewać, bawić się i porywać  publikę. Przedstawiony repertuar oraz ogromna masa pozytywnej energii do tego stopnia spodobała się nie tylko zgromadzonym widzom, ale również organizatorom, że przedostatniego dnia wyjazdu zaproponowano Krakusowi wyjazd na kolejny festiwal do Grecji za… trzy dni. Niestety, zbliżająca się nieuchronnie sesja poprawkowa na AGH oraz inne artystyczne przedsięwzięcia niektórych członków zespołu zadecydowały, że zgodnie z planem wróciliśmy do rodzimego Krakowa. No, może prawie zgodnie z planem, ponieważ Bułgarzy tak bardzo nie chcieli nas wypuścić ze swojego kraju, że utworzyli gigantyczny korek na swojej granicy. Ale tańcem i śpiewem znów przekonaliśmy ich, że jesteśmy tak perfekcyjni, że musimy pokazać swój folklor także w innych miejscach.
I na koniec, gdyby kiedyś ktoś kazał Wam zaśpiewać piosenkę o serze, dołączamy krótki instruktaż (1:05): Que Sera, Sera ;)

autor: Jolanta Pabian

Galeria foto: Bułgaria, Burgas 2016